Najlepsza piracka gra – Black Flag


Kiedyś, jeszcze w zamierzchłych czasach Amigi miałem okazję grać w grę Pirates! Gra miała genialne mechanizmy rozgrywki i wciągała jak bagno. Teraz wreszcie ma godnego następcę.

Myślę, że każdy z nas, za sprawą filmów i książek przechodził kiedyś fascynację przygodami piratów. Miałem tak również i ja. Kto nie widział świetnego filmu Romana Polańskiego, ? Kto nie bawił się świetnie oglądając Piratów z Karaibów? Mimo, że ciekawe, książki i filmy pozwalały tylko marzyć o wyruszeniu w morze i oddaniu salwy z dział burtowych. Jednak dopiero gry pozwoliły na niejako spełnienie marzeń i to właśnie o nich jest ten wpis.


Pirates! i długo, długo nic

Wydana przez firmę MicroProse w 1987 roku gra Pirates! To był hit. W stworzonej przez sławnego Sida Meiera grze, gracz wcielał się w rolę kapitana statku pirackiego pływającego po Karaibach.

Pirates! To był hit.

Mechanizmy gry były bardzo rozbudowane i pozwalały niemal na wszystko. Gracz jeśli chciał mógł zostać handlarzem i przewozić towary między koloniami. Mógł również polować na piratów i wykonywać misje na rzecz któregoś z czterech istniejących w grze państw. Wreszcie, najbardziej wciągająca i przyjemna opcja, gracz mógł zostać grasującym na morzu piratem i z radością palić i plądrować osady oraz napadać na statki.

Oczywiście dla chłopca, którym wtedy byłem najciekawszą opcją była zawsze ta ostatnia. Gracz atakując inne jednostki szybko się bogacił, mógł powiększać swoją flotę, załogę i ulepszać swój statek. W końcu posiadając najlepszą z dostępnych jednostkę mógł pokusić się na polowanie na innych znanych piratów lub atakowanie dobrze bronionych konwojów ze złotem.

Special_Remakes_18_Sid_Meiers_Pirates__1987

Idealnie rozwiązano niemal każdy mechanizm rozgrywki. Bitwy morskie były proste i przyjemne. Lawirowanie małym stateczkiem pod armatnim ostrzałem dawało dużo frajdy. Zamiast jednak bawić się w walkę z dystansu można było przejść do abordażu. Tutaj również wszystko było przemyślane i zależało zarówno od siły zebranej załogi jak i umiejętności gracza, który musiał pokonać kapitana wrogiego statku w pojedynku.

Gra rozbudzała wyobraźnię i dziecięce marzenia o przygodach, poszukiwaniu skarbów i bohaterskich piratach. Niestety, po niej powstała ogromna pustka, której nie potrafił wypełnić nikt. Aż do…


Sid Meier’s Pirates!

W roku 2004 Meier zdecydował się na odświeżenie gry. Trudno byłoby opisać jak wielka była moja radość gdy dowiedziałem się, że ukaże się nowa wersja.

Pirates_sea_large

Oczywiście z w parze z radością szły również duże oczekiwania. Nowa wersja Pirates! była w gruncie rzeczy oparta o te same mechanizmy co jej pierwowzór. Nie była to oczywiście rzecz zła. Sprawdzone rozwiązania i schematy rozgrywki zostały ubrane w nowoczesną grafikę i grało się równie przyjemnie co w latach dziewięćdziesiątych.

Tak samo przyjemnie napadało się na statki, forty. Bitwy morskie były równie satysfakcjonujące co kiedyś. Doszły też nowe elementy, takie jak zdobywanie serca damy tańcem. Gra jednak nie przemawiała do mnie tak jak oryginalne Pirates!

Zbyt cukierkowa grafika nie pasowała do idei piractwa

Grafika, zgodnie z trendem wyznaczonym w innych produkcjach Sida Meiera była moim zdaniem zbyt cukierkowa. Przyjęta bajkowa konwencja może i zachęcała młodych graczy, ale nie za bardzo pasowała do idei piractwa. Do brutalnej rzeczywistości złotego wieku piractwa zdecydowanie bardziej pasowałaby bardziej dojrzała oprawa.

Ogólnie rzecz ujmując Sid Meier’s Pirates! była godnym następcą swojego pierwowzoru. Mimo wielu mankamentów ze słodką grafiką, licznymi błędami i trochę wtórnością na czele, gra potrafiła przykuć do monitora na wiele godzin. Na prawdziwą rewolucję przyszło nam jednak poczekać kolejne dziewięć lat.


Assassin’s Creed IV: Black Flag

Seria Assassin’s Creed, która na początku była grą, można powiedzieć, rewolucyjną z czasem stała się dość odtwórcza. Budzące nadzieję plotki pojawiły po przynudnawej części trzeciej, w której to wprowadzono misje pozwalające stanąć za sterem żaglowca.

Moja szczęka opadła do samej podłogi

Assassin’s Creed IV miał według niektórych przenieść akcję na Karaiby i tam pozwalać na dużo większą dowolność w żeglowaniu. Faktycznie, kiedy zobaczyłem na youtube film z gry, w której bohater płynnie przechodzi z pościgu lądowego do morskiego, a następnie nawiązuje walkę morską kompletnie mnie zaskoczył. Moja szczęka opadła do samej podłogi i już wtedy wiedziałem, że muszę mieć w swojej kolekcji Assassin’s Creed IV: Black Flag.

Najnowsza część wnosi do serii tak bardzo potrzebny powiew świeżości. Altair, bohater pierwszej części, nawet nie wiedział co to Karaiby.

edward-kenway-assassin-s-creed-iv-black-flag-21542-1680x1050

Wyeksploatowany do bólu Ezio mógł wreszcie odejść na emeryturę, a o nudnym Connorze z części trzeciej najlepiej zapomnieć. Bohaterem Black Flag jest Edward Kenway. Żaden z niego wyszkolony zabójca. Edward jest piratem w pełnym tego słowa znaczeniu, a charakterystyczny dla gry strój zdobywa zabijając przypadkowo spotkanego Asasyna.

Dzięki temu posunięciu Ubisoft mógł znacząco zmienić koncepcję gry. Black Flag łączy w sobie najlepsze cechy serii Assassin’s Creed i Pirates! Sida Meiera.

Black Flag łączy w sobie najlepsze cechy serii Assassin’s Creed i Pirates!

Zachowano możliwość swobodnego biegania po miastach, wspinania się na budynki, działania z ukrycia. Po części to ta sama, stara i dobra gra o Asasynach. Rozwinięto jednak przedstawioną w Assassin’s Creed 3 możliwość działania na morzu. Mało tego, przejście z lądu na statek jest bardzo płynne i daje dużo przyjemności, co poniekąd widać na zamieszczonym wyżej filmie. Możemy więc prowadzić bitwy morskie, szukać skarbów, napadać na konwoje, sprzedawać swoje łupy. Za zarobione pieniądze kupujemy broń dla bohatera i ulepszamy swój statek.

Statek Edwarda, Kawka, oczywiście ukradziony, to jakby dodatkowy bohater gry.

maxresdefault

Podobnie jak w przypadku Edwarda statek można ulepszać, żeby lepiej spisywał się w walce oraz w odpowiedni sposób dekorować, zmieniając kolor żagli albo elementów kadłuba. Gracz bardzo szybko przywiązuje się do pirackiego brygu i pływanie nim sprawa dodatkową przyjemność.

W połączeniu ze wspaniałą grafiką i świetnym sterowaniem wolę pływać po morzu i grabić statki niż wykonywać zlecane przez różne postacie misje. Te oczywiście też są ciekawe i warto do nich wracać. Dzięki postępowi w grze odblokowujemy kolejne ulepszenia zarówno broni, jak i statku oraz przy okazji zdobywamy na to fundusze. Wątek główny pozwoli nam również spotkać kilku znamienitych, będących wówczas postrachem mórz piratów, jak np. Edward Teach, znanego szerzej jako Czarnobrody. Zresztą mocne oparcie o wydarzenia historyczne zawsze było mocną stroną Assassin’s Creed. Nie inaczej jest w Black Flag.


Najlepsza gra o piratach!

To bez wątpienia najlepsza gra o piratach w jaką kiedykolwiek miałem okazję zagrać. Bije konkurencję klimatem, grywalnością i ciekawym, rozbudowanym światem. Jest spełnieniem tych dziecięcych marzeń o byciu kapitanem pirackiego statku. Dla mnie jest nawet lepsza niż świetnie oceniany przez wszystkich, bardzo mocny tytuł GTA V. Jeśli masz ochotę przeżyć ciekawą piracką przygodę, ta gra jest właśnie dla Ciebie.

 

Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *