Niestety, stało się. Samochód był tak stary, że w końcu musiał się zepsuć. Na rower jest za zimno, zostaje mi więc tylko skorzystanie z usług ZTM i MPK, czyli po prostu dramat.
Skoro dramat, to pewnie chcielibyście zapytać dlaczego nie naprawię samochodu? Bo koszt naprawy, czyli wymiany skrzyni biegów dorównywałby wartości auta. Nie oglądając się więc długo za siebie, po odpowiednim uczczeniu pamięci przerdzewiałego Golfa III ruszyłem w poranną podróż do pracy tramwajem.
Nadchodzi najgorsze
Nastawiałem się oczywiście na najgorsze. W głowie wciąż dzwoniły przerażające wieści o mieście w remoncie. Jeżdżąc do pracy pamiętam rozkopaną Grunwaldzką, rondo Kaponiera, czy ostatnio Most Teatralny. Dodatkowo bez utęsknienia wspominałem ponad godzinne podróże autobusem do poprzedniej siedziby firmy. Okazało się, że nie do końca jest tak źle.
Dojazd do pracy zajmuje mi jedynie pół godziny. Mam co prawda po drodze jedną przesiadkę, ale jest ona bardzo krótka – następny tramwaj przyjeżdża już po 3 minutach.
Dowolność godzin kursowania pojazdów po południu jest porażająca
Tramwaj nie jest zatłoczony, ale też wolnych miejsc siedzących nie ma. Z powrotem bywa już niestety różnie. Po południu większy jest ruch, a więc i opóźnienia. Dowolność godzin kursowania pojazdów jest wtedy porażająca i nie sposób nic zaplanować. W efekcie, mimo tego, że wychodzę na przystanek na określoną godzinę to i tak czekam na tramwaj, który może, ale nie musi przyjechać. Na szczęście jak już przyjedzie to później jest już z górki.
Tramwajem taniej
Nie da się ukryć, że jeśli chodzi o przemieszczanie się w obrębie miasta, nie licząc oczywiście roweru, komunikacja miejska jest najtańsza. Ja jednak obraziłem się na Zarząd Transportu Miejskiego, który non stop podejmuje głupie, niepopularne wśród mieszkańców decyzje. Kartę PEKA wyrobiłem już jakiś czas temu, ale pewnie teraz leży gdzieś w siedzibie ZTM przy ul. Matejki.
Korzystam za to z rozwiązania o wiele dla mnie wygodniejszego, za to kosztującego miesięcznie około 30zł więcej. Rozwiązaniem tym jest oczywiście Mobilet.
Kto z Was doładowuje PEKĘ i musi stać w ogromnych kolejkach na początku każdego miesiąca?
Kto z Was doładowuje PEKĘ i musi stać w ogromnych kolejkach na początku każdego miesiąca? Ja przerabiałem to już wiele razy i nie mam, przynajmniej do czasu aż nie przestanie działać Mobilet, ochoty na więcej. Do tego te wiecznie niedziałające, koszmarne biletomaty.
Niestety, doszły mnie słuchy, że zgodnie z umową na unijne dofinansowanie miasto Poznań musi wydać karty PEKA dla blisko połowy mieszkańców. Oczywiście jest to zadanie bardzo trudne, bo zaufanie mieszkańców do ZTM jest niskie. Niestety, władze na pewno chwycą się brudnych zagrywek i z Mobiletu znikną bilety okresowe. Wtedy nie będzie już innej opcji niż karta miejska.
Nie ma tego złego
Oczywiście są też i plusy korzystania z komunikacji publicznej. W czasie podróży można poczytać książkę albo gazetę, co za kierownicą jest raczej niewykonalne. Nie musimy się martwić (w Polsce może nie do końca) o stan techniczny pojazdu i zmniejsza się zdecydowanie koszt podróży. Można również bezkarnie udać się na piwo zaraz po pracy i nie trzeba martwić się powrotem. Gdyby jeszcze tylko ZTM zamiast dbać jedynie o swoje interesy zaczął słuchać głosu mieszkańców to byłoby wspaniale.
Leave a Reply