Dzisiaj w czasie wizyty w szpitalu uśmiałem się niezmiernie. Niestety, był to raczej śmiech ironiczny, bo to co usłyszałem w jednej z poznańskich lecznic woła o pomstę do nieba i jest chyba kiepskim żartem. Nikt mi nie wmówi, a już kilka osób próbowało, że publiczne placówki służby zdrowia są szybkie i dobre.
Już jakiś czas zbierałem się do tego, żeby udać się do szpitala, w celu wyznaczenia terminu operacji. Ze skierowaniem od specjalisty udałem się więc do Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego. Tam, jak już odnalazłem się w gąszczu budynków i korytarzy (a wejścia są oznaczone literami, chyba od A do W...) miła pani przyjęła skierowanie i kazała udać się do konkretnego pokoju i czekać, aż zostanę wywołany.
Po odnalezieniu odpowiednich drzwi, nie bez zaskoczenia cierpliwie stanąłem sobie pod ścianą i postanowiłem spokojnie poczekać na swoją kolej. Liczba osób, które tak jak ja, czekały na swoją kolej była wręcz miażdżąca. O dziwo, zostałem wywołany dosyć szybko. Już się ucieszyłem, że wszystko idzie zaskakująco sprawnie i to był mój błąd.
Pani wyszła z pokoju wręczyła mi moje skierowanie i jakiś świstek z numerem do przychodni.
Rozumiem, że nie przyjmą mnie do szpitala z dnia na dzień. Byłem nastawiony na to, że będę musiał poczekać. Ale nie, do jasnej cholery, że tak długo. Zostałem poinformowany, że szpital nie prowadzi jeszcze kalendarza na rok 2015! Mam dzwonić w styczniu przyszłego roku, żeby dowiedzieć się czy są już jakieś wolne terminy za ponad rok. Do tego czasu zmarnujemy kolejne pieniądze na nowe badania (a miałem już zrobione) bo mój stan zdecydowanie się pogorszy.
Myślę, że nie trzeba żadnego specjalisty, żeby stwierdzić, że mamy idiotycznie zorganizowaną służbę zdrowia i najlepiej unikać publicznych placówek jak ognia. Wiem, że nie odkrywam również Ameryki. Dziękuję za to mojemu pracodawcy za prywatne ubezpieczenie - jedyną normalną drogę do polskich lekarzy.
The comment section is currently empty.
Share your thoughts...