Jakub Wędrowycz – kto nie zna, niech żałuje. Egzorcysta-amator, bimbrownik, kłusownik (poluje za pomocą linki hamulcowej). Starzec z wioski Stary Majdan na kresach. Ale za to jaki. Niejeden młody miałby w starciu z nim przesrane. Pełen wigoru dziadek przeżywa tak niesamowite przygody, że jedyne co można zrobić po lekturze (a i w trakcie też) to kulać się po podłodze ze śmiechu. Niby akcja dzieje się w czasach (powiedzmy) współczesnych, a tu UFO pod wioską, topielce uszkadzające bimbrociąg, bimber pędzony w silosie po zbożu, Lenin powstający z grobu, rzucanie uroków wypędzanie duchów i inne cuda.
A to wszystko wymyślił Andrzej Pilipiuk, z wykształcenia archeolog. Wygląda trochę jakby był synem Wędrowycza, trochę podobny kształt twarzy jak u starca z ilustracji. Tylko młodszy i z brodą. Tak przynajmniej wyszedł na zdjęciu z książki. Na tylnej okładce widnieje napis:
Kiedy on napisze Weźmisz czarno kure…,Ty weźmisz. Bo wiesz jak pisze.
Ja nie wiedziałem dokładnie jak pisze, ale mówili mi koledzy – więc wziąłem. No i się zaczęło. Już pierwsze opowiadanie rozłożyło mnie na łopatki. Kto mógł wymyślić tak niedorzeczną postać jak Jakub? Tylko Pilipiuk. Połknąłem pierwsze opowiadanie w mgnieniu oka i natychmiast zacząłem następne. I tak całą książkę. Niby czas i miejsce w jakich rozgrywa się akcja opowiadań nie daje zbyt dużego pola do popisu. Ale to tylko pozory. Odnoszę wrażenie, że Pilipiuk potrafiłby tam wpleść dosłownie wszystko.
Zacząłem lekturę trochę od środka, bo Weźmisz czarno kure jest trzecim zbiorem opowiadań w cyklu o Wędrowyczu. Ale to raczej w niczym nie przeszkadza. Teraz naprawiam swój błąd i czytam całą serię od początku. A naprawdę warto.
Bo kiedy on napisze Weźmisz czarno kure…, Ty weźmisz… I jak zaczniesz czytać to zrozumiesz.
Leave a Reply