Jakub Wędrowycz - kto nie zna, niech żałuje. Egzorcysta-amator, bimbrownik, kłusownik (poluje za pomocą linki hamulcowej). Starzec z wioski Stary Majdan na kresach. Ale za to jaki. Niejeden młody miałby w starciu z nim przesrane. Pełen wigoru dziadek przeżywa tak niesamowite przygody, że jedyne co można zrobić po lekturze (a i w trakcie też) to kulać się po podłodze ze śmiechu. Niby akcja dzieje się w czasach (powiedzmy) współczesnych, a tu UFO pod wioską, topielce uszkadzające bimbrociąg, bimber pędzony w silosie po zbożu, Lenin powstający z grobu, rzucanie uroków wypędzanie duchów i inne cuda.
A to wszystko wymyślił Andrzej Pilipiuk, z wykształcenia archeolog. Wygląda trochę jakby był synem Wędrowycza, trochę podobny kształt twarzy jak u starca z ilustracji. Tylko młodszy i z brodą. Tak przynajmniej wyszedł na zdjęciu z książki. Na tylnej okładce widnieje napis: