Nie lubię dorabiania filozofii do najprostszych nawet rzeczy. Dokładnie tak samo jest z jedzeniem. Dlatego, kiedy ktoś pyta się czy zostałem wegetarianinem, odpowiadam stanowczym „nie”. Ja po prostu przestałem jeść mięso.
Da się żyć bez mięsa? Sprawdzam!
Pomysł na zmianę diety przyszedł do mnie po obejrzeniu na Netflix filmu dokumentalnego The Game Changers. W tym dokumencie śledzimy historię powrotu do zdrowia byłego zawodnika UFC, Jamesa Wilksa, który twierdzi, że zmiana diety na wegetariańską pomogła mu w powrocie do sportu po kontuzji. Film był wielokrotnie krytykowany za nieścisłości i posługiwanie się danymi wyjętymi z kontekstu, niemniej jednak postanowiłem powiedzieć „sprawdzam!” i nie dorabiając do tego żadnej większej filozofii, po prostu z dniem 18 grudnia 2019 roku przestałem jeść mięso.
Jak już stwierdziłem wcześniej, nie kryją się za tą decyzją żadne ideologiczne konstrukcje. Mam to szczęście, że w domu i tak nie jedliśmy zbyt dużo mięsa. Co prawda trzeba trochę stawać na uszach, żeby w domu jeść różnorodnie, ale sytuację trochę ułatwia mi fakt, że w pracy jem w restauracji z jedzeniem na wagę. Zamiast codziennie nakładać na talerz od dwóch do trzech rodzajów mięsa, nakładam same warzywa. Staram się przy tym jeść różnorodnie i często na moim talerzu lądują jednocześnie ziemniaki, kasza, ryż rośliny strączkowe czy też warzywa na parze. Restauracja nie ma stałego menu, więc nie muszę się przejmować tak bardzo wymyślaniem posiłków. Po prostu przychodzę i nakładam sobie to, na co akurat będę miał ochotę.
Ważnym dla mnie elementem zmiany diety jest to, że nie udajemy, że sojowa papka to kotlety. Zrobiłem ten błąd raz, kiedy siadając do „klopsików” wegetariańskich z Ikea, kompletnie rozczarowałem się ich smakiem. Podświadomie oczekiwałem, że będą smakować podobnie jak ich mięsny odpowiednik. Kiedy po czasie spróbowałem ich ponownie, ale już bez tego nastawienia, po prostu zjadłem je ze smakiem. Wegetarian zdradzam i oszukuję jedząc zupy na bulionach mięsnych i sosy na bazie mięsa, które po prostu podbieram z innych dań. Co jakiś czas nie mogę przejść obojętnie obok owoców morza i sushi.
W połączeniu z moimi poprzednimi fiksacjami, jak porzucenie mleka (jem głównie sery podpuszczkowe) i piciem ponad 3 litrów wody dziennie, czuję się bez mięsa całkiem dobrze. Moja dieta siłą rzeczy stała się bardziej różnorodna, a przez to zdrowsza. Jem mniej, najadam się na dłużej i czeka na mnie mniej przygód w toalecie. Schudłem już prawie 5kg i nie widzę żadnych negatywnych wpływów na moją wydolność i uprawianie sportu. Jeśli masz w sobie odrobinę silnej woli, żeby trochę skomplikować sobie wymyślanie i przygotowywanie posiłków to osobiście bardzo polecam taką zmianę. Mi spodobało się na tyle, że nie widzę w najbliższej przyszłości powrotu do jedzenia mięsa.
The comment section is currently empty.
Share your thoughts...