Klub 100... kilogramów.

10 years ago by Sebastian

- -

Mój tata i brat już chyba dawno temu dołączyli do klubu stu. I nie chodzi tutaj o będącą marzeniem każdego polskiego piłkarza klasyfikację najlepszych strzelców w historii Ekstraklasy. Spojrzałem w lustro, wszedłem na wagę i już wiem, że nie chcę w niedalekiej przyszłości osiągnąć magicznych 100kg.

Latem, kiedy codziennie jeździłem na rowerze i odżywiałem się w miarę sensownie ważyłem około 70kg. Możecie powiedzieć, że przy moim wzroście to dość mało i moje obecne 80kg jest w sam raz.

To co zrobiłem ze sobą przez zimę woła o pomstę do nieba

Owszem, może i jest w sam raz, ale kiedy o tej wadze decydują ładne mięśnie, a nie tłusty brzuch wypchnięty do przodu.

To co zrobiłem ze sobą przez zimę woła o pomstę do nieba. Chipsy wcinane na kanapie podczas oglądania kolejnego odcinka kolejnego już serialu, może piwa i jeszcze więcej chipsów sprawiły, że szybko przybrałem na wadze i bardzo mi się to nie podoba.

Od jutra zaczynam więc dzień od wody mineralnej, lekkiej sałatki i zielonego jabłka, zamiast sandwicha z kebabem zapijanego Coca Colą i kolejną kawą. W ciągu pracy nie pójdę też po kolejną paczkę chipsów paprykowych, a dzisiejszy odcinek Gry o Tron zagryzę waflami ryżowymi.

Deszcz, czy wiatr do pracy tylko na rowerze

Od jutra, bez dyskusji, czy to deszcz, czy wiatr do pracy tylko i wyłącznie na rowerze. Wszystko nie po to, żeby jakoś makabrycznie się odchudzać. Nie zamierzam stosować żadnych głupkowatych diet, ani nie przejdę na wegetarianizm. Zrobię to dla siebie, bo w tej chwili czuję się źle z tym jak wyglądam...

Mam nadzieję, że za miesiąc będę mógł napisać, że mi się udało. Trzymajcie kciuki!

Comments

The comment section is currently empty.

Share your thoughts...

Your email address will not be published. Required fields are marked *



Designed by accident by Sebastian Samulczyk © 2023