Czasami warto zapłacić więcej


Miałem błotnik Ass Saver zanim to było modne. A dokładniej, zanim zaczął go używać Peleton. Na rynku jest mnóstwo tańszych odpowiedników, a jednak jest coś co sprawia, że za każdym razem jestem skłonny wydać cztery razy więcej pieniędzy i czekać tydzień na jego dostawę.

img_5763

Dla przypomnienia, Ass Savers to szwedzka firma, która zajmuje się tak na prawdę tylko jednym – recyklingiem plastiku i produkowaniem z niego różnego rodzaju prowizorycznych błotników rowerowych. Moim ulubionym modelem jest Ass Saver Extended, który jak nazwa wskazuje jest odrobinę dłuższy niż oryginalna wersja. 

Dlaczego o tym piszę? A no dlatego, że pewnego dnia ze smutkiem odkryłem, że mój niezniszczalny błotnik, z którego większość ludzi lubi się śmiać uległ dezintegracji. Wyrobił się jeden z zaczepów do szyn siodełka i całość nie chciała już się trzymać jak należy.

Oczywiście musiałem wylać swoje żale w internecie, bo przecież w najbliższych dniach miało padać…  

Zostałem natychmiast poinstruowany, gdzie mam się zgłosić i co zrobić w celu otrzymania zamiennika. Wysłałem szybki mail ze zdjęciem uszkodzonego błotnika, a w odpowiedzi przeczytałem, że już jedzie do mnie nowy.

Kilka dni później w naszej skrzynce pocztowej pojawiła się przesyłka. Otwieram, a tam nie jeden, a dwa egzemplarze Ass Saver Extended. Kompletnie za darmo. Ze Szwecji.

Do czego zmierzam? Do tego, że są na świecie takie firmy, które potrafią stworzyć interesującą markę z ciekawymi produktami i zbudować wspaniałą obsługę klienta. I to właśnie ten ostatni czynnik sprawia, że chociaż można dostać podobny produkt o wiele taniej, to następne błotniki do szosy, też kupię u nich. Macie swoje ulubione firmy, na których nigdy się nie zawiedliście? Dajcie znać na Facebooku!  

Comments

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *