L’Eroica powoli się zbliża, a wybrana przeze mnie trasa o długości 135km to już nie przelewki. Trzeba więc zacząć solidnie trenować. Jak zwykle w takich przypadkach bywa, mobilizuję się gadżetami i akcesoriami.
Zanim jednak przejdę do rzeczy, muszę ze smutkiem oznajmić, że tylne koło, które było oryginalnie w pakiecie z rowerem zginęło śmiercią tragiczną. Najpierw zaczęły poddawać się szprychy, później przy jednym z nypli pojawiło się pęknięcie. Zaniosłem więc koło do serwisu, ale nawet mój ulubiony Bike Park miał problemy z odkręceniem wolnobiegu, a na koniec okazało się, że oś piasty też jest do niczego. W efekcie budujemy koło od nowa.
Tymczasem, ktoś na sprzedawał komplet pasujących do mojego roweru komplet używanych kół w dobrej cenie. Skusiłem się więc, a gdy doszła przesyłka wymieniłem wadliwy wolnobieg na nowy i tak oto mogłem dalej jeździć.
Zestaw trafił mi się całkiem ciekawy. Koła zbudowane są na piastach z łożyskami maszynowymi, Pelissier 2000 Professional i obręczach Mavic G40. Piasty te są dość rzadko spotykane, ale na wielu forach cenione za solidne wykonanie, no ale to można powiedzieć o wielu, nawet tanich częściach rowerowych z przełomu lat 70/80. Do tego na koła założone są wyglądające jak nowe opony Continental Ultra Sport, których samych cena jest niemal równa kwocie, którą zapłaciłem za całe koła. Ktoś chciał się ich szybko pozbyć, a ja zrobiłem dobry interes, bo koła spisują się wspaniale.
Przy okazji wymiany wolnobiegu, skusiłem się od razu na wymianę łańcucha, gdyż stary był już trochę za bardzo wyciągnięty i szkoda, żeby niszczył nowy wolnobieg. Robiłem to samodzielnie po raz pierwszy i jak się okazuje, z odpowiednimi narzędziami wszystko można zrobić samemu. Nowy łańcuch to nic specjalnego, po prostu solidny Shimano Altus HG40. Dzięki tym prostym zabiegom rower działa jak złoto. Jedzie cicho, pewnie i stabilnie.
Trochę się rozpisałem, a to jeszcze nie jest punkt kulminacyjny wpisu. Tak więc, dzisiaj przyszła do mnie paczka z Malezji. Zdziwiłem się bo myślałem, że zamawiałem coś z Chin. No cóż. W środku na szczęście było już dokładnie to co zamówiłem, czyli sensory kadencji i prędkości na rower, synchronizujące się przez Bluetooth z iPhonem. Mój wybór, po długich poszukiwaniach padł na najtańsze chińskie urządzenie jakie tylko mogłem znaleźć - Coospo Speed and Cadence sensor.
Przynać się muszę, że miałem wrażenie, że trochę ryzykuję utratę pieniędzy zamawiając coś z Chin. Opinie od ludzi słyszałem różne. Niektórzy dostawali swój towar bardzo szybko, inni po długim oczekiwaniu, a inni zrobili przelew i nie dostali w zamian nic. Ja na szczęście dostałem to co chciałem i natychmiast przystąpiłem do montażu.
Szybkie zerknięcie do instrukcji i już był problem. Chińczykom się coś pomyliło i źle opisali czujniki. Całe szczęście nie zaciągnąłem do końca opasek mocujących urządzenie na ramie i zdołałem w porę je odwrócić. Efekt końcowy wygląda tak:
Większy sensor odpowiada za kadencję, mniejszy za prędkość. Do każdego z czujników dołączony jest magnes, który montujemy odpowiednio na korbie i na jedną ze szprych tylnego koła. Wszystko należy umieścić tak, żeby magnesy w czasie obrotu czy to korby, czy koła przemieszczały się dostatecznie blisko czujników.
Dzięki temu mogę lepiej kontrolować to jak jadę, przeanalizować błędy, które robię i jechać lepiej technicznie. Albo po prostu mam dodatkowy wykres w statystykach na Strava.
Urządzenie łączy się z telefonem przez Bluetooth LE i ma wytrzymywać około roku na jednej baterii. Parowanie z telefonem jest banalnie proste i w zasadzie sprowadza się do włączenia czujnika w ulubionej aplikacji. Wystarczy to zrobić raz, a potem jest sobie na rowerze i aktywuje się jak tylko włączysz program, a czujniki wykryją ruch magnesów.
Jak widać, przy odrobinie szczęścia nie trzeba kupować strasznie drogiego sprzętu tego typu. Mogłem skusić się na podobne urządzenie od Wahoo, znanej firmy produkującej sensory sportowe, ale zapłaciłbym za to €60. A tak, wydałem 90zł i mam dokładnie taką samą funkcjonalność.
Masz jakieś pytania odnośnie mojej nowej zabawki? Masz swój ulubiony sprzęt i chciałbyś się nim pochwalić? Możesz to zrobić na Facebooku. Zapraszam również do śledzenia moich rowerowych wysiłków na Strava.
The comment section is currently empty.
Share your thoughts...