Tak jak lata poprzednie, dzięki łaskawości rodziny i dobremu zdrowiu, ubiegły rok stał u mnie pod znakiem sportu. Nie obyło się bez rowerowych przygód nad wodą, zdobytych górek i przełamywania własnych słabości. Oto mój rok 2020.
Zacznijmy od roweru, który jest obecnie moją ulubioną formą spędzania wolnego (a raczej wydartego innym obowiązkom czasu). Ku mojej uciesze, ponownie udało mi się przejechać więcej kilometrów pedałując niż za kierownicą, co wygląda tym bardziej imponująco, że przecież samochód, mimo paskudnego roku, zdołał zabrać nas na wycieczkę do Chorwacji. Oto kilka liczb:
Kilometrów pokonane na rowerze: 11081 km
Aktywności rowerowe: 410
Łączna suma przewyższeń: 40130 m
Łączny czas spędzony na rowerze: 415 godzin
Średnio dziennie pokonałem więc około 30km, ale biorąc pod uwagę ile razy wsiadałem na rower, widać, że zdarzało się to częściej niż raz dziennie. Jeździłem o każdej porze dnia i nocy. Bywało, że wstawałem o 5 rano, a czasem wychodziłem na rower już w ciemnościach i niemal po omacku. Co prawda nie zdobyłem żadnej imponującej góry, ale nie odmawiałem sobie wyzwań zarówno w Chorwacji, jak i w Czechach, gdzie przy zawrotnych nachyleniach na Czarnej Górze ledwo byłem w stanie obracać korbami. Z uwagi na miłościwie nam panujący COVID-19, moim przyjacielem w cierpieniu i zwłaszcza przy gorszej pogodzie był Zwift.
Drugą, być może trochę na początku roku mniej spodziewaną dyscypliną było bieganie. Nie robiłem w tym kierunku praktycznie nic do połowy roku. W lipcu postanowiłem jednak zacząć biegać i okazało się, że kiedy waży się prawie 14kg mniej, dyscyplina ta jest dużo łatwiejsza. Postawiłem sobie za cel, że do końca 2020 przebiegnę 400km i udało się go zrealizować. Bieganie spodobało mi się na tyle, że zamierzam je dalej kontynuować. Oto bieganie w liczbach:
Pokonany dystans: 405 km
Aktywności biegowe: 69
Łączna suma przewyższeń: 1405 m
Łączny czas spędzony na bieganiu: 36 godzin
Biegałem więc conajmniej dwa razy na tydzień. Moje najszybsze 5km pokonałem w mniej niż 23 minuty, co było dla mnie kiedyś zupełnie nieosiągalne. Najdłuższy pokonany przeze mnie dystans to 15km.
Do nieoczekiwanych przyjemności ruchowych muszę zaliczyć również spacery, zarówno te z rodziną, starszym synem na rowerze i te samotne w nocy. W czasach zarazy okazały się niezwykle odświeżające i pozwalały na odrobinę ruchu, kiedy zmęczony intensywnym wysiłkiem organizm musiał odpocząć.
Wszystko to razem sprawia, że miniony już rok 2020 pod względem sportowym uważam za niezwykle udany i z dużym zapałem wjeżdżam i wbiegam w ten nowy, 2021.
The comment section is currently empty.
Share your thoughts...