Tak jak lata poprzednie, dzięki łaskawości rodziny i dobremu zdrowiu, ubiegły rok stał u mnie pod znakiem sportu. Nie obyło się bez rowerowych przygód nad wodą, zdobytych górek i przełamywania własnych słabości. Oto mój rok 2020.
Tak jak lata poprzednie, dzięki łaskawości rodziny i dobremu zdrowiu, ubiegły rok stał u mnie pod znakiem sportu. Nie obyło się bez rowerowych przygód nad wodą, zdobytych górek i przełamywania własnych słabości. Oto mój rok 2020.
Rozczarowany doświadczeniami z Challenge Stada Pro, nie zamierzałem kontynuować tego związku. Na moich kołach zagościło nowe - Panaracer Gravelking. Szosowa wersja, legendarnej podobno, opony na szutry.
Na początku roku robiłem sobie wiele założeń i stawiałem ambitne cele. Części pewnie już nie pamiętam, wielu nie udało się zrealizować, ale mimo wszystko jestem z siebie dumny, bo dziś udało mi się osiągnąć jeden bardzo szczególny.
Każdy ma swoich bohaterów. Ja miałem ich w dzieciństwie wielu, ale jednym z ostatnich jest wielokrotny mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas i zwycięzca wielu ważnych wyścigów, Fabian Cancellara. Zachciało mi się być chociaż trochę jak on...
Przez blisko dwa lata, osiem tysięcy kilometrów z dużą radością jeździłem rowerze szosowym wyprodukowanym ponad trzydzieści lat temu. W końcu musiał jednak nastąpić ten czas, kiedy praktycznie zabytkowy Motobecane podda się i ustąpi miejsca swojemu następcy.